Archiwum bloga

Przemyślenia na temat kosztów i organizacji budowy

Koszty regat, czyli to co powoduje, że musimy myśleć.

Przenoszę informację o kosztach, bo chciałbym nieco więcej napisać o tym, jak u mnie to wyglądało.

Po podjęciu decyzji o budowie, szukałem w internecie okazji do tańszego zakupu wszystkiego.
To że pierwszy raz w życiu podjąłem decyzję o zbudowaniu łódki, nie mając wcześniej żadnego doświadczenia w tym zakresie, nie ułatwiało sprawy.
Na szczęście był Janusz, który korygował błędne decyzje jak chociażby tą związaną z zakupem sklejki po okazyjnej cenie, która okazała się być sklejką do opakowań.

Jeszcze jedna trudność sprawiało to, że kompletnie nie miałem rozeznania w rynku. Co prawda w obecnych czasach można dostać wszystko pod warunkiem, ze jest akurat na stanie sklepu. Srodze zawiodłem się na tym, że potraktowałem mieszkanie we Wrocławiu jako zasób.
 Na przykład Epidian 5 znalazłem tylko w jednym miejscu, i był tańszy niż z allegro, ale droższy niż np w Szczecinie :(

Sprawa drewna na wręgi i wzdłużniki też okazała się nie łatwa do rozwiązania. Szukałem w stolarniach i tartakach. Brałem też pod uwagę samodzielne przygotowanie, ale nie miałem miejsca, ani odpowiedniej piły. W końcu sam pomysł na organizacje budowy rozwiązał moje dylematy.

Po obiecujących początkach, i przyjrzeniu wpływom i wydatkom na koncie, podjąłem decyzje o finansowaniu się na raty, dlatego też sprawa ceny zmieniła priorytet. Co miesiąc mogłem dysponować kwotą ok 500 zł i tak dostosowywałem zakupy, żeby jednocześnie praca mogła posuwać się naprzód.

Największy jednorazowy koszt to sklejka razem z transportem, oraz maszt. Drewno w końcu kupiłem w Castoramie i Obi, wyszło pewnie nieco drożej, i trzeba było spędzić nieco czasu na wybieraniu, ale miałem gotowe i ostrugane na wymiar. Jak były sęki to przecinałem i łączyłem na ukos. Poza tym można było dokupować w miarę potrzeby.

Chybionym wydatkiem były plandeki i namiot, bo w końcu budowę przeniosłem na wieś do stodoły, co też zwiększyło koszty o paliwo i wymagało lepszej organizacji, bo nie mogłem działać przy łodzi co dziennie.

Wręgi wykonałem we wrześniu, a budowa na dobre ruszyła w lutym. Pogoda była łaskawa, jednakże nie na tyle, by Epidian 5 z PAC dawał radę. Zacząłem poszukiwania wiedzy na temat alternatywnych technologi umożliwiających klejenie w trudnych warunkach. Powoli łamałem się i chciałem zainwestować w oryginalny WEST SYSTEM, Kilka razy kontaktowałem się też z firmą HAVEL, ale przedstawiciel był mało konkretny.
W końcu znalazłem informację na stronach listy dyskusyjnej o polskiej żywicy epoksydowej 6011 i utwardzaczu tff z z1 jako odpowiedniku WEST SYSTEMU tyle, że zdecydowanie tańszym.

Znalazłem dostawcę w Krakowie i najpierw nieśmiało zamówiłem 3 kg.
Praca od razu stała się przyjemniejsza. Żywica 6011 świetnie się miesza, szczególnie w niskich temperaturach bo jest bardzo rzadka, dodatkowym ułatwieniem było to, że taki zestaw miesza się objętościowo 1:5 więc odpada ważenie, wystarczą dwie strzykawki - idzie szybko i sprawnie.
Co ciekawe ta kompozycja ma dużo mniejszą tendencje do wyciekania niż ep 5.

Oczywiście gdybym od razu zamówił odpowiednia ilość to oszczędziłbym ok 30% na cenie i przesyłkach, ale po pierwsze nie wiedziałem jakie będę miał zużycie, a po drugie musiałbym czekać na zgromadzenie środków co wymagało czasu.

Kolejna sprawa to szpachlówka, której trochę się zużywa. Popełniłem błąd i kupiłem mikrosferę szarą, okazała się być jak papier toaletowy tania, szara i do dupy. Niepotrzebnie zużyłem ogromną ilość żywicy, czasu i energii na nakładanie, a potem szlifowanie tego paskudztwa. Po zamówieniu później szpachlówki z mikrobalonów tych białych przeżyłem szok technologiczny, ale frycowe trzeba było znowu zapłacić.

Im bliżej końca - tym większa presja, więc podejście do kosztów było mniej restrykcyjne.
Jak budujesz po raz pierwszy to nie wiesz ile czasu zajmą ci kolejne czynności i trudno jest to ocenić dokładnie, a jeszcze trzeba wziąć pod uwagę to, że masz rodzinę, pracę, psy, koty, samochody, uroczystości rodzinne, wesela, pogrzeby. i żeby nie wylecieć na margines życia trzeba to wszystko uwzględnić przy planowaniu czasu budowy.

Można powiedzieć, ze niepotrzebnie tak się spieszyłem, można było to wszystko zrobić wolniej, przecież do regat jeszcze 2 lata. Tak ale z mojego punktu widzenia są inne zalety takiego rozwiazania jakie przyjąłem.
1. Łódka gotowa i pływa
2. Teraz spokojnie można poprawiać
3. W dłuższym czasie spada motywacja i pojawiają się nieprzewidziane zdarzenia i wydatki.
4. Można spokojnie testować kolejne rozwiązania
5. A przede wszystkim jest czas na opływanie się na nowym sprzęcie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz