Archiwum bloga

poniedziałek, 30 czerwca 2014

To miało być dzisiaj czyli - 1 dzień od wodowania

Witojcie :)
Chwilę mnie nie było, więc spieszę donieść o postępie robót. Nie poddaje się i liczę na siebie, jak zwykle
O topieniu bulb na początek, z pomocą mojego taty operacja udała się, info dla innych, nie opłaca się kupować ciężarków do wyważania, chyba że dostaniecie za Bóg zapłać. ołów stanowi tam zdecydowaną mniejszość, u mnie z 20 kg wytopiło się z 5. 
Zatem garnek od Wojtka, dwie gaz rurki, bloczki betonowe i worek węgla, to cała huta ołowiu. Forma musi być sucha, i wszystko co wtykacie w roztopiony metal też, w przeciwnym wypadku macie niezapomnianą szansę na zrobienie ołowianego deszczu :), U mnie poszło jak z płatka. Jak będziecie wlewać do formy to róbcie to powoli, ołów szybko wlany robi widowiskowe gejzery i otrzymacie nierówna powierzchnię, pełną fantastycznych form, które potem trzeba usuwać.
Bulba wypada z formy bez problemu.

Kolejnym etapem, była organizacja przyczepy. Udało się zorganizować podwozie od niemieckiego kempingu, ładowność 750 kg, hamulec najazdowy. Wymaga odmalowania i uzupełnienia oświetlenia, oraz przemyślenia sposobu przewozu.
Pomysły są dwa:
Po pierwsze primo :)  bez balastu, po drugie primo :) z balastem. W tym drugim przypadku wystepuje potrzeba wykonania odpowiedniego łoża, ale wtedy podjeżdżamy pod dźwig 100 pln i gotowe.
w pierwszym primo czeka nas montaż płetwy na miejscu, a to rodzi w mojej głowie pewne obawy związane sam nie wiem z czym :)

Co do samej łodzi, to wreszcie otrzymała nawę TINEF - tak nazywała się łódź Einsteina, a ja lubię Alberta :) za jego sposób podejścia do fizyki i za to, że nie nosił skarpetek....

Po kilku rozmowach w grupie wsparcia i stwierdzeniu, że lipiec nie ma 6 tygodni tylko 3 ?! odpuściłem perfekcjonizm w wykończeniu powierzchnii i pokryłem dno i obło najpierw epinoxem 54 - 2 warstwy. szybko wysycha. Potem na dnie warstwę rozdzielającą - to szare. i na koniec śliczny czerwony antyporost ( czerwony był najtańszy.

Obło jest pomalowane poliuretanem Tikurilla wersja przemysłowa, kolor biały, jako i cała łódka. ( lubię biały bo był najtańszy).
Potem były zmagania z odwracaniem łódki, ale jako że nabyłem drogą kupna podnośnik łańcuchowy, udało się bez strat. Szlif zgrubny, przykręcenie zawiasów steru. Skleiłem rumpel z 2 warstw mahoniu i w środek dąb, oraz gniazdo masztu.

Trzymajta kciuki, bo do wyjazdu zostało równo 3 tygodnie.



1 komentarz:

  1. masz lekkie pióro i super poczucie humoru.czekam na książkę.Już widze że bedzie sie super czytac.

    OdpowiedzUsuń